Bartek "godai" Biedrzycki
-
Zbierałem się do tego wpisu prawie tak długo, jak do kupienia samego komiksu. Nie wiem, czemu kupiłem go dopiero teraz. Może dlatego, że kupuję stosunkowo mało komiksów innych niż te z przygodami Batmana (bez kitu, gacek to jakieś ostatnio nawet i 80% moich zakupów [byłoby inaczej, gdyby niektóre serie wychodziły tak regularnie, jak powinny]). Spojrzałem na niego na stoliku na konwencie i kupiłem.
W sumie, to chyba dobrze, że odczekałem tyle z lekturą. Zdążyło mi wywietrzeć z głowy wszystko, co wyczytałem w recenzjach o tym komiksie. Wiem oczywiście, że jest genialny, ale to pojęcie nadzwyczaj względne.
„Ghost World" jest pokraczny – jak każdy komiks o dorastaniu i wchodzeniu w dorosłość, bo samo to zjawisko jest pokraczne. Historia zilustrowana jest w sposób miejscami niemal groteskowy – rysunki są świetne, ale ludzie na nich przedstawieni wyglądają na wstrętnych. Każde kolejne indywiduum wkraczające na karty powieści zdaje się być istotą wyrwaną żywcem z filmu „The Goonies". Nawet samego siebie Clowes zilustrował w sposób, wierzę, tyleż wierny co odpychający.
Bohaterkami są dwie „laski", bo trudno to inaczej określić. Przynajmniej tak chyba sobie siebie wyobrażają. W rzeczywistości Enid znajduje się gdzieś w połowie drogi między kompletną sierotą, przerażoną zmianami w życiu, a zwyczajną głupią siksą, bez mrugnięcia okiem wpierdalającą bunt dla głupich nastolatków, sprzedawany w supermarkecie w paczkach po 100 i 150 gram, z akcyzą Ministerstwa Jestem-Taka-Inna-I-Oryginalna.
Ten dualizm jej natury sprawił, że do samego końca nie potrafiłem polubić tej postaci. Nawet w chwilach, kiedy okazywała się kimś więcej niż durną dżagą – jak w przypadku incydentu z „durnym Gusem" po wyprzedaży garażowej, wyglądało to jak kolejna groteskowa poza, ustawiona i wykreowana na potrzeby własnej, wewnętrznej widowni.
Nie bardzo wiem, jak ocenić świat duchów. Każdy z nas na jakimś etapie swojego dorastania też czuł się podobnie. Każdemu przytrafił się okres zagubienia, okres tęsknoty za umykającym czasem, dłuższy lub krótszy romans z pozerstwem w jakiejś postaci (chociażby nieuświadomionej lub skłamanej przed samym sobą). I prawie każdy stanął kiedyś przed konfliktem przyjaźni z miłością, nawet, jeśli jedna i druga ostatecznie nie miała szans okazać się „na całe życie".
Zostałem po tej lekturze jakiś smutny. A potem powyciągałem jakieś stare drobiazgi z pudła, które trzymam w piwnicy. Głupia sprawa. Z tej perspektywy widzę w nim to samo, co w komiksie Clowesa...
Kwiecień 2008
Źródło: www.gniazdoswiatow.net
Uleczkaa38
-
W dziejach światowego komiksu istnieją takie pozycje, które wpisały się na trwałe w jego historię, wpłynęły na dzieła kolejnych twórców, jak i wreszcie zyskały status dzieł nieśmiertelnych i nie tracących nic ze swej wielkości, mimo upływu lat... Do grona takich pozycji należy z pewnością znakomita powieść graficzna Daniela Clowesa pt. "Ghost World", która pierwotnie ukazywała się w postaci premier poszczególnych zeszytów, na przestrzeni lat 90-tych. Dziś możemy sięgnąć raz jeszcze do tej opowieści, za sprawą nowego i niezwykle efektownego wydania jej w naszym kraju przez Wydawnictwo Kultura Gniewu!
Opowieść ta skupia się na losach dwóch młodych dziewczyn - Enid i Rebeki. Oto stoją one właśnie u progu dorosłości, budzącej ich lęki, obawy i trudne pytania o przyszłość. Pytania o pracę, pomysł na życie, wybór pomiędzy życiem w pojedynkę, a założeniem rodziny, jak i wreszcie o kluczową kwestię - pozostanie w rodzinnym miasteczku, czy też ucieczkę stąd i szukanie szczęścia w wielkim świecie...? Te kwestie wypełniają czas i rozmyślania obu nastolatek, którym w tych ostatnich chwilach beztroskiego dzieciństwa przyjdzie poznać nie tylko prawdę o sobie, ale też i o sile ich niezwykłej przyjaźni...
Niniejsze dzieło Daniela Clowesa, to bez wątpienia jedna z najważniejszych, najinteligentniejszych i najprawdziwszych komiksowych opowieści o dorastaniu... Dorastaniu, ukazanym w tak szczery, naturalny, nie ukierunkowany na spektakularność akcji sposób, który dzięki temu też czyni tę historię tak dobrą, przejmującą i poruszającą. Wraz z lekturą tej pozycji wkraczamy z jednej strony do świata nastoletnich emocji, rozterek i doznań..., z drugiej zaś odkrywamy piękno i specyfikę prowincjonalnej Ameryki, która w tak niezwykle wyrazisty sposób ukazuje sobą kontrast pomiędzy dzieciństwem i dorosłością... Najważniejsze wydaje się to, że opowieść ta przypomina nam także i nasze rozterki wieku młodzieńczego, które dziś wydają się tak błahe, ale wówczas były jakże trudne i wielkie. I wreszcie finał - enigmatyczny, zaskakujący, dający nam sobą wiele do myślenia..
Scenariusz tego komiksu opiera się na codzienności życia głównych bohaterek i ich przyjaciół, ubranej tutaj w krótkie mini historię, obrazujące ich losy, rozterki i przemyślenia. To przede wszystkim rozmowy Enid i Rebeki, tak pomiędzy sobą, jak i też przyjaciółmi, członkami rodziny, czy też sąsiadami z dzielnicy. I choć akcja nie pędzi tu z wielką prędkością, to bagaż emocji, prawdy i mądrości płynący z ukazywanych nam scen, w pełni to rekompensuję, jak i też nie pozwala oderwać się od tej lektury choćby na krótką chwilę. To nie tylko rozmowy o przyszłości i planach na najbliższe miesiące..., ale także codzienność życia nastolatków, czyli miłe spędzanie wolnego czasu, plotki, pierwsze zauroczenia, czy też chociażby wielkie rozczarowania ludźmi i światem... Czytając i oglądając tę powieść nie sposób uciec od przekonania, że to kawałek prawdy o życiu człowieka, w który jak najbardziej wierzymy...
Z uwagi na charakter tej opowieści i sposobu jej narracji, niezwykle ważną rolę odgrywają tu bohaterowie tego komiksu. Enid i Rebecca, to dwie najbliższe sobie przyjaciółki, które jednak tak naprawdę dzieli wszystko, od charakterów począwszy, poprzez wygląd zewnętrzny, a na pomyśle na przyszłość, skończywszy. Rebecca godzi się z odgórnie przypisaną jej rolą, którą determinuje piękna uroda, łatwość nawiązywania kontaktów, jak i też fakt bycia lubianą przez wszystkich mieszkańców miasteczka. Enid jest zupełnie inna, bardziej introwertyczna, zamknięta w świecie własnych pragnień, jak i też marząca o czymś więcej, aniżeli tylko o roli przykładnej żony i matki... Obie dziewczyny są z pewnością intrygujące, naturalne w swym sposobie bycia i mają nam sobą wiele do zaoferowania, podobnie jak i szereg postaci z drugiego planu, który idealnie oddaje koloryt amerykańskiej prowincji, co dla nas - Europejczyków, wydaje się szczególnie interesujące...
O szacie graficznej tego dzieła można powiedzieć z pewnością to, że stoi ona na bardzo wysokim poziomie. To pociągnięte lekką kreską, bardzo naturalne w swej formie, przyjemne dla oka i nie silące się na skomplikowane formy techniczne rysunki, które dzięki temu też w idealny sposób oddają równie spokojny charakter tej narracji. Wreszcie kolory, czyli biel i chłodny odcień błękitu, które wypełniają te kadry i nadają im tym samym swoistej surowości, ale i zarazem czegoś na wzór sztuki retro, budzącej z miejsca nasze skojarzenia z przeszłością. To piękne, klimatyczne i oczarowujące nas sobą ilustracje.
Lektura "Ghost World" bawi nas, niesie wielką czytelniczą przyjemność, zaprasza do świata pięknych emocji, ale też i niezwykłych wzruszeń, które czasami przybierają łagodniejszą, a czasami naprawdę dużą moc. Tym samym też komiks ten polecam w szczególności tym czytelnikom, którzy uwielbiają nieoczywiste, inteligentne i zmuszające nas do pełnego zaangażowania opowieści o życiu i jego przedziwnych scenariuszach, z których także i dla nas może płynąć ważna nauka. Myślę, że ten komiks po prostu trzeba poznać i dać się mu oczarować bez reszty, gdyż jeśli tego nie zrobimy, to nasze kulturowe życie będzie po prostu uboższym... Polecam - naprawdę warto!