Atypowy
-
Asteriksa i Obeliksa nie trzeba raczej nikomu przedstawiać. To ponadczasowe postaci stworzone niegdyś przez Rene Goscinnego. Z latami stały się marką samą w sobie, i jak to często w takich przypadkach bywa – można na tym nieźle zarobić. Odnoszę wrażenie, że takie założenie przyświecało również twórcom tego komiksowego zeszytu.
Choć ilustracje są świetne, utrzymane w klasycznym stylu przygód tych pochodzących z Galii wojowników, to jednak sama objętość komiksu pozostawia sporo do życzenia. Przeczytanie całości zajęło mi niespełna godzinę, a i tak wcale się nie spieszyłem i delektowałem się ilustracjami. Zdecydowanie Gay Olivier oraz FabriceTarrin mogli zaproponować nam więcej.
Tu trzeba zaznaczyć, że komiks ten nie został stworzony przez Goscinnego, ani Uderzo. Oni stworzyli postaci – stoją za swoistą marką. Ten konkretny zeszyt nie jest inspirowany zatem pomysłami twórcy Asteriksa i Obeliksa. Jak zaznacza już okładka – powstał on na podstawie filmu Guillaume’a Caneta. Osoby, które są na bieżąco z kinowymi nowościami, pewnie orientują się, że najnowsza odsłona przygód Asterika i Obeliksa trafiła do kin w lutym 2023 (tak, to ta część, w której możemy zobaczyć Zlatana Ibrahimovicia!). To właśnie ten film stał się inspiracją dla Gaya Oliviera, który odpowiada za warstwę tekstową komiksu. Zrobił to całkiem nieźle, widać tu też inspiracje współczesnością – np. gdy Asteriks skarży się na to, że trafił do „friendzone”. W połączeniu z naprawdę dobrymi ilustracjami FabriceTarrina pozwala nam to nieźle się bawić – szkoda jedynie, że tak krótko.
Jak sam tytuł wskazuje – „Imperium Smoka” – akcja tym razem nie toczy się w galijskiej wiosce. Przenosimy się do starożytnych Chin! Wszystko dzieje się naturalnie w I wieku n.e. za panowania Juliusza Cezara, bo i jego nie może zabraknąć w tej historii. Zdaje się, że oto wielkie poplątanie, ale wyszło to naprawdę zabawnie. Połączenie sił Asteriksa i Obeliksa z kung-fu? Dlaczego nie!
W historii znajdują się wszystkie elementy, które zdają się być konieczne dla kasowego filmu. Jest przede wszystkim dużo dobrego humoru, ale też liczne wątki miłosne. Zarówno Asteriks i Obeliks ulegają zauroczeniu. Juliusz Cezar przeżywa ciche (a może zbyt głośne) dni z Kleopatrą, i stąd decyduje się na podbój Chin. Jest też porwanie, zdrada stanu, więzienie. I to wszystko upchane na 48 stronach! Mimo niewielkiej objętości komiksu, znalazło się miejsce na pokazanie kilku elementów charakterystycznych dla kultury dalekiego wschodu – jak np. zabieg akupunktury.
Osią historii jest też rysa na przyjaźni Asteriksa i Obeliksa. Praktycznie od pierwszych stron wzajemnie się na siebie boczą (co jest bardziej rozwinięte w filmie, który można obejrzeć jeszcze w kinach), ale dla nikogo nie powinno być zaskoczeniem, że ostatecznie się jednają. Historia kończy się happy endem dla wszystkich – może z wyłączeniem rzymskich żołnierzy, którzy dostają (jak zwykle) łupnia.
Niby nic w tej historii nie zaskakuje, ale jest to przyprawione dozą orientu, co mi bardzo się podobało. Pozycja raczej dla kolekcjonerów i fanów serii. Duet Gaya Oliviera i Fabrice Tarrina może być im już znany z innego opowiadania o Asteriksie i Obeliksie – „Tajemnica magicznego wywaru”. Ciężko uwierzyć, że od pierwszych komiksów o galijskiej wiosce upłynęło już ponad sześćdziesiąt lat! Powyższy przykład wskazuje nam jednak, że wciąż można stworzyć świeżą, zabawną i inną przygodę.