McCurry. Nowy Jork, 11 Września 2001

  11 września 2001 roku... - wszyscy pamiętamy tę tragiczną datę w dziejach ludzkości, gdy oto doszło do terrorystycznego ataku na World Trade Center w Nowym Jorku, jak i również na Pentagon. I to właśnie o tym dniu opowiada w zaskakujący sposób komiksowy album „McCurry. Nowy Jork, 11 września 2001”, ukazujący ów czas z perspektywy znanego, wojennego fotografa, który był w wówczas w samym centrum tych mrocznych wydarzeń. Pozycja ta ukazała się w naszym kraju nakładem Wydawnictwa Timof Comics.

 Steve McCurry znajdował się w dniu 11 września w Nowym Jorku, ciesząc chwilą wypoczynku od kolejnych podróży po świecie. Jednakże wtedy nastał jeden z najdramatyczniejszych dni w jego życiu - atak na WTC, który tyleż uchwycił on z dachu swojego apartamentu, co i po chwili udał się wraz z aparatem do tzw. strefy zero, obrazując nie tylko rozmiar zniszczeń, ale i świadków tego koszmaru - zwykłych ludzi, strażaków, policjantów, którzy znaleźli się w strefie walki o przetrwanie...

 To wyjątkowy album z tego powodu, iż składają się na niego klasyczne, rysunkowe kadry obrazujące wydarzenia z 11 września oraz losy tytułowego fotografa - także z przeszłości..., jak i też prawdziwe zdjęcia Steve'a McCurry'ego,  wplecione w tę poruszającą relację. W efekcie powstała niezwykła opowieść o tamtym koszmarze, Nowym Jorku i zagubionym w wojnie świecie, którego najczęstszym przejawem było cierpienie zwykłych ludzi. I w tym kontekście jest to z pewnością na wpół dokumentalna, komiksowa historia, która nie pozwala przejść obok siebie zupełnie obojętnym.

 Pod względem fabularnym możemy podzielić tę relację na dwie główne części - pierwszą, skupiającą się na dniu 11 września i obrazującą zniszczenie wież WTC..., jak i drugą, która przybliża nam dziennikarskie dokonania Steve'a McCurry'ego na polu jego wojennych relacji z całego świata, które to obrazują jego znakomite, autentyczne fotografie z Kuwejtu, Afganistanu, Indii i wielu innych zapalnych miejsc ówczesnego świata. I to, w jak płynny sposób łącza się ze sobą te dwa narracyjne tory, wydaje się rzeczą naprawdę niezwykłą, wyjątkową, fascynującą...

 To opowieść o tamtych mrocznych dniach z 2001 roku, które w jakimś stopniu zmieniły świat, zmieniły bieg historii, zmieniły nas wszystkich. W dużej mierze jest to również opowieść o zawodzie wojennego fotografia, który w obliczu śmierci, wszechobecnej przemocy i ludzkiego cierpienia stara się uchwycić prawdę o danym miejscu, czasie, losie niewinnych ofiar. I te dwa wątki znakomicie się tu ze sobą zazębiają, czyniąc ten album pozycją wielką, ważną, ze wszech miar niezwykłą.

 Obok treści i prawdziwych fotografii McCurry'ego znajdziemy tu także intrygujące ilustracje autorstwa koreańskiego artysty - Kim Jung Gi. To klimatyczne, nieco surowe w swojej kresce i zarazem niezwykle realistyczne rysunki, które w idealny sposób łączą się z występującymi tu fotografiami. Warto docenić tu również udane kadrowanie oraz znakomicie dobrane kolory, które w idealny sposób oddają sobą szarość Nowego Jorku z tamtych dni…

Można traktować ten komiks jako fotograficzno-ilustracyjny zapis tragedii z 11 września 2001 roku, ale można też jako wyraz pięknego hołdu dla ofiar ataku, ludzi którzy nieśli pomoc rannym, czy też choćby i dziennikarzy symbolizowanych tu osobą Steve'a McCurry'ego, dzięki którym cały świat mógł poznać przebieg tamtego dnia. Przede wszystkim jest to jednak ciekawa, poruszająca i pięknie opowiedzenia historia, której odkrywanie niesie nam znakomitą rozrywkę i wielkie emocje.

Rzecz całą reasumując – komiksowy album „McCurry. Nowy Jork, 11 września 2001”, to bez wątpienia pozycja niezwykle intrygująca, zaskakująca swoim na wpół dokumentalnym charakterem oraz ukazująca wydarzenia z 11 września z nieco innej, fotoreporterskiej perspektywy. Myślę, że warto ją poznać z uwagi na jej jakość i to, jak wiele interesującego ma sobą do przekazania. Polecam.