Star Trek. Rok piąty. Nic Słabszego Od Człowieka

  Dwa słowa – „Star Trek”, i  wszystko jasne! Jasne w kontekście tego, że oto mamy do czynienia z kulturową legendą science fiction, którą po prostu znać trzeba - tak w postaci filmów, książek, jak i komiksów. I właśnie o komiksowej opowieści pt. „Star Trek. Rok piąty. Nic słabszego od człowieka”, chcę wam dziś opowiedzieć. Tym samym zapraszam was do poznania recenzji tej pozycji, która ukazała się w naszym kraju nakładem Wydawnictwa Egmont Polska.

 Wszystko musi mieć swój kres - także i ostatnia, pięcioletnia już misja kosmicznego okrętu U.S.S. Enterprise. Załoga okrętu - pod wodzą kapitana Kirka, powraca wreszcie do przestrzeni Federacji, którą opuścili przed wielu laty. Radość z powrotu do domu okaże się jednak bardzo krótką, gdyż oto ten stał się już zupełnie innym miejsce, aniżeli przed ich wyruszeniem na pięcioletnią misję. Okazuje się bowiem, do przewodnictwa nad Federacją doszli ci, którym nie w smak jest to, by Federacja rozszerzała się wciąż na przedstawicieli nowych, rozumnych cywilizacji. A to dopiero początek kłopotów Kirka i jego załogi...

 Z pewnością o tej komiksowej opowieści możemy powiedzieć dwie, istotne rzeczy: przede wszystkim jest to kolejna udana, świetnie napisana i niezwykle klimatyczna odsłona cyklu, która jednocześnie w bardzo mocny sposób nawiązuje do telewizyjnego serialu „Star Trek” z Williamem Shatnerem w roli głównej. Po drugie zaś opowieść ta zaskakuje swoim odważnym spojrzeniem na Federację, która chyba po raz pierwszy okazuje się być znacznie bliższą naszym czasom i naszej współczesnej polityce, co nie oznacza niczego dobrego...

 David Tipton i Scott Tipton - scenarzyści tego komiksu, zadbali w perfekcyjny sposób o to, byśmy się nie nudzili przy jego lekturze. Powrót do domu, zaskakująca zmiana polityki Federacji, liczne dramatyczne chwile z udziałem U.S.S. Enterprise, genetyczne eksperymenty, czy też wątki natury osobistej - to tylko część z fabularnego dobra, jakie zostało nam tu zaoferowane. Nie mniej intrygującym jest bowiem również całościowe spojrzenie na życie na kosmicznym okręcie, zmęczenie załogi i trudne relacja zachodzące pomiędzy bohaterami - chyba po raz pierwszy zarysowane w tak mocny sposób. To wszystko czyni tę historię naprawdę ciekawą i porywającą od pierwszych chwil lektury.

 Wiele dobrego możemy powiedzieć także o ilustracyjnej szacie tego tytułu, o którą zadbało dwóch świetnych artystów - David Messina i Silvia Califano. Przede wszystko zwraca naszą uwagę podobieństwo twarzy bohaterów do aktorów z serialu „Star Trek” z lat 60-tych, z niezapomnianymi kreacjami Williama Shatnera, Leonarda Nimoy'a, czy też Nichelle Nichols. To malownicze, pociągnięte płynną  i zarazem nieco surową kreską, jak i też zaskakujące swoim realizmem (tak, jest to możliwe nawet na polu komiksowego science fiction), rysunki. Całości dzieła dopełniają piękne, bogate w swej różnorodności i idealnie dobrane, kolory.

Miłośnicy i fani serii „Star Trek” znajdą tu absolutnie wszystko to, czego tylko mogliby sobie życzyć – wartką akcję i wielką, kosmiczną przygodę, doskonale znanych już bohaterów, którzy mimo to potrafią nas wciąż zaskakiwać, fascynujące spojrzenie na wszechświat rozmaitych kosmicznych nacji, jak i wreszcie ten niepowtarzalny klimat tego Uniersum, który zachwyca nas od tylu lat. To wszystko przekłada się zaś na porywającą lekturę, znakomitą rozrywkę i wielkie emocje, które towarzyszą nam do ostatniej strony. Zresztą co tu dużo mówić – jeśli kochamy „Star Trek”, to pokochamy także i ten komiks.

Słowem podsumowania – komiksowa opowieść „Star Trek. Rok piąty. Nic słabszego od człowieka”, to pozycja więcej niż dobra. Decyduje o tym jej fabuła, ilustracyjna szata oraz zaskakująca wymowa, która kładzie niejako cień na przewodnią ideę Federacji – by odkrywać jak najwięcej i jednoczyć wszystkich. I już choćby dla tego faktu warto sięgnąć po ten tytuł, do czego gorąco was zachęcam. Polecam – naprawdę warto!