Ultimate X-Men. Tom 4

 Wielu już straciło nadzieję na to, że oto ukaże się w naszym kraju kolejna odsłona znakomitej, komiksowej serii „Ultimate X-men”. Na szczęście raz jeszcze obawy te okazały się niepotrzebne, gdyż oto nakładem Wydawnictwa Egmont ukazała się właśnie najnowsza, czwarta już odsłona tego porywającego cyklu o mutantach, superbohaterach i walce dobra ze złem. Komiks ten mogłam poznać za sprawą portalu Sztukater.pl

 Po wielu latach tułaczki po całym świecie, Wolverine powraca do swojego ukochanego miasta - Nowego Jorku. Powrót ten okazuje się być jednak o wiele bardziej gorzkim, niż mógłby on przypuszczać, gdyż oto od pierwszych chwil staje się on celem tajemniczej grupy żołnierzy, którzy wyposażeni w nowoczesną technologię stają się naprawdę autentycznym zagrożeniem. Nie mając innego wyboru, Logan prosi o wsparcie innych Superbohaterów. A te okaże się tym ważniejsze, że oto nowe władze krają decydują się na plan odcięcia od X-Menów, zastępując ich nową generacją własnych mutantów...

 Brian Michael Bendis - to właśnie ten ceniony twórca komiksów zaprosił nas do spotkania z tą zbiorczą opowieścią, która w mej ocenie jest zdecydowanie lepszą od swojej poprzedniczki. Lepszą nie tylko na polu fabuły, rozmachu relacji i emocjonalnej wymowy serwowanych historii, ale przede wszystkim pod względem idealnego oddania charakteru opowieści o mutantach i superbohaterach w jednym, co w tym przypadku jest rzeczą absolutnie kluczową.

 Fabularnie rzecz ta należy bez wątpienia do Wolverine, którego losu stanowią nie tylko punkt wyjścia dla całości relacji, ale też i jej najważniejsze wątki. Oczywiście pojawia się tu cała masa innych znanych nam doskonale postaci - ze Spider Manem, Dardevilem i Czarną Wdową na czele, ale to jednak Logan pozostaje tu najważniejszy. Walka o przetrwanie, tajemnicza Broń X, oddział Nowych Mutantów, czy też wreszcie konieczność zmierzenia się z demonami przeszłości - to tylko kilka z wielu elementów tej złożonej, świetnie poprowadzonej i klimatycznej relacji.

 Tak, jak scenariusz tego komiksu, tak i równie wielkie wrażenie wywiera na nas jego graficzne oblicze. A odpowiada za nie doświadczony David Finch, który to stworzył tutaj bardzo malownicze, ale przy tym poprowadzone charakterną i lekko surową kreską oraz okazałe w swoim rozmachu i imponujące pod kątem dbałości o każdy szczegół, rysunki. To klasyka tej serii, ale też i doskonałe kadrowanie, udane oddawanie dynamiki scen akcji oraz emocji na twarzach bohaterów, jak i wreszcie bogactwo rozmaitych kolorów, które oczarowują nas od pierwszych chwil. To, wraz z efektownym wydaniem tego tytułu (duży format, twarda oprawa) decyduje w znacznej mierze o jego wielkiej jakości.

Komiks ten oferuje nam sobą wszystko to, czego tylko moglibyśmy od niego oczekiwać – wartką akcję, wielką przygodę, całą masę scen walki z użyciem broni i supermocy, jak i emocje – z przewagą tych mrocznych, smutnych i gorzkich, które mają naprawdę wielką moc oddziaływania na nas, czytelników. To także uwielbiane przeze mnie liczne nawiązania do przeszłości mutantów i superbohaterów, czyli swego rodzaj smaczki, które ucieszą serca wiernych czytelników Uniwersum Marvela w naszym kraju.

Lektura tych ponad 300 stron upływa nam w iście błyskawicznym tempie, gdyż też i nieustannie coś się tutaj dzieje, co chwilę jesteśmy czymś zaskakiwani, a każdy nowy wątek wydaje się być jeszcze ciekawszym i ważniejszym od poprzedniego. To uczta wrażeń, doznań i emocji, która przekłada się na znakomitą rozrywkę, przednią zabawę i bardzo mile spędzony przez nas czas. I chyba mogę pokusić się o zdanie, iż każdy miłośnik Marvela po prostu powinien poznać ten tytuł.

„Ultimate X-men. Tom 4” to rzecz więcej niż dobra pod każdym względem – począwszy od fabuły, poprzez ilustracyjną jakość, a kończąc na emocjach, które zostają z nami na długo po dobrnięciu do ostatniej strony. Dlatego też z jak największym przekonaniem zachęcam was do sięgnięcia po tę komiksową opowieść, która ma do zaoferowania sobą tak wiele dobrego. Polecam – naprawdę warto!