Uleczkaa38
-
No i jak tu się nie cieszyć, gdy oto Wydawnictwo Egmont Polska oddaje w nasze ręce zupełnie nowy, komiksowy cykl ze świata Gwiezdnych Wojen! Hurra!!! A pozycją tą jest opowieść pt. „Star Wars. Doktor Aphra. Szczęście i los”, która przedstawia sobą niezwykłe przygody pewnej pięknej, odważnej i charakternej archeolożki. Zapraszam do poznania recenzji tego tytułu.
Tytułowa bohaterka nie ma najlepszego czasu w swoim życiu, gdy oto po wielkiej bitwie na planecie Hoth powinna wraz z innymi awanturnikami poszukać raczej spokojnej przystani, aniżeli pakować się w nowe kłopoty. Jednak właśnie teraz pojawia się dla niej życiowa szansa w postaci odkrycia cennego skarbu - pierścieni z Vaale. Do tego potrzebni są jej twardzi i charakterni ludzie, których na szczęście ona zna. Wspólnie stają do walki z czasem i niebezpiecznym Ronene Tagge, który również ma chrapkę na cenny skarb...
Alyssa Wong - scenarzystka tej opowieści, zaprosiła nas do kolejnego spotkania z tytułową bohaterką, która przypomina swoją osobowością Indianę Jonesa, tyle że w kobiecej i kosmicznej odsłonie. I taką jest również ta przygodowa opowieść, gdzie mamy z jednej strony echa gwiezdnego starcia Imperium z rebeliantami, ale z drugiej właśnie ową klasyczną historię o poszukiwaniu skarbów, którą znaczy akcja, rozmach i czarne poczucie humoru. I jeśli chodzi o moją skromną osobę, to ja kupuję tę konwencję w 100%!
Fabuła komiksu skupia się oczywiście wokół kolejnych losów doktor Chelli Lony Aphry, która najpierw staje przed szansą zdobycia cennego łupu, następnie kompletuje odpowiednią ekipę, jak i wreszcie udaje się na poszukiwawczą ekspedycję przeklętych artefaktów, po które zgłaszają się oczywiście i inni chętni - na czele z bezlitosnymi członkami bogatego rodu Tagge. I wtedy zaczyna się też - mówiąc kolokwialnie, „jazda bez trzymanki”, którą znaczy walka, ucieczki i pościgi oraz wiele dramatycznych zwrotów akcji.
Mamy tu oczywiście kluczowe dla tego Uniwersum elementy, czyli charakternych bohaterów - z samą Aphrą na czele, której nie sposób nie polubić za jej charyzmę, odwagę i upór charakteru...; pięknie ukazane niezwykłe światy z ich mieszkańcami, kulturą, polityką i burzliwą historią, by wspomnieć choćby o tragicznym losie planety Hoth...; jak i też nie zabrakło oczywiście rubasznego i nierzadko czarnego humoru, którego w tych kosmicznych klimatach nie mogłoby nie być.
Bardzo dobrze przedstawia się również ilustracyjne oblicze tego tytułu, o które zadbała Marika Cresta. To właśnie ta ilustratorka stworzyła tu niezwykle klimatyczne, malownicze i zarazem wręcz filmowe kadry, które cechuje lekka i płynna kreska, wielka szczegółowość oraz bogactwo ładnych dla oka i idealnie dobranych kolorów. Do tego mamy udane kadrowanie, rozmach i znakomicie uchwyconą dynamikę scen akcji. Jest pięknie i wręcz idealnie!
Spotkanie z tym komiksem, to wielka czytelnicza przyjemność, która wynika oczywiście z faktu poznawania nowej i nieprzewidywalnej historii, ale też i możliwości spotkania z tą tytułową bohaterką, która wszakże bardzo wyróżnia się na tle innych ważnych postaci z tego Uniwersum. To również wielkie emocje, porywająca przygoda, udany dowcip i rozmach, któremu naprawdę nie sposób jest się oprzeć.
Słowem podsumowania – komiksowa opowieść pt. „Star Wars. Doktor Aphra. Szczęście i los”, to pozycja więcej niż dobra, wykonana w świetnym stylu i mająca sobą wiele do zaoferowania. To zarówno kwintesencja tego Uniwersum, ale też i coś innego, nowego, w jakiejś mierze odkrywczego. Dlatego też w mej opinii warto sięgnąć po ten komiks i spędzić tym samym u boku jego bohaterów bardzo miło i przyjemnie spędzony czas. Polecam!