Uleczkaa38
-
Nakładem Wydawnictwa Egmont ukazała się właśnie najnowsza i zarazem już trzecia odsłona komiksowego cyklu „Cyberpunk 2077”! Cyklu, który zabiera nas swoimi opowieściami do świata sensacji, wielkiej przygody i fantastycznej wizji mrocznego świata przyszłości, w którym nieliczni starają się walczyć ze wszech obecnym, korporacyjnym złem. Zapraszam zatem do poznania recenzji opowieści „Gdzie jest Johny”.
Wallace - niezłomny, pełen ideałów i marzący o ciekawym temacie dziennikarz z Night City, staje oto przed największą szansą w swoim życiu. Otóż pewien anonimowy informator donosi mu, że pod gruzami zrujnowanej w terrorystycznym ataku siedziby wielkiej korporacji, znajduje się wciąż ciało sprawcy owego ataku - legendarnego Johnny'ego Silverhanda. Wallace, nie mogąc przegapić takiej szansy, oczywiście podejmuje się tego zadania, rozpoczynając tym samym największą i zarazem najniebezpieczniejszą przygodę swojego życia...
Bartosz Sztybor - to właśnie ten popularny komiksowy scenarzysta stoi za tą niniejszą opowieścią, która wpisuje się swoim fabularnym charakterem tyleż w nurt sensacji i akcji, co i także klimatycznego kryminału noir. I przyznam szczerze, że owe połączenie tych trzech elementów w spójną i inteligentną całość, stanowi o największej sile tego tytułu. I choć opowieść ta jest kontynuacją poprzednich odsłon tej serii, to bez trudu można traktować ją również jako odrębną całość, co również ma swoje wielkie plusy.
To klimatyczna, dobrze poprowadzona i trzymająca w napięciu od pierwszej do ostatniej strony, opowieść. Dziennikarskie śledztwo Wallace'a, jego udanie się do ruin zniszczonej centrali korporacji i odkrycie prawdy o losie Johnny'ego Silverhanda - to dopiero początek dłuższej i misternie zaplanowanej intrygi, którą znaczy logika, kilka wielkich niespodzianek oraz dość mroczny klimat, który od razu przywołuje skojarzenia chociażby z „Łowcą androidów”. Najważniejsze jest jednak to, że historia ta wpisuje się idealnie w całość tej komiksowej serii - absolutnie pod każdym względem.
Duże słowa uznania należą się tu pod adresem Giannisa Milonogiannisa, który odpowiada za ilustracyjną szatę tego tytułu. Otóż stworzył on tu niezwykle malownicze, przypominające sobą kadry z komputerowej gry i zarazem pociągnięte dość surową kreską, rysunki. Przede wszystkim zwraca w nich naszą uwagę specyficzne oddawanie sylwetek i twarzy bohaterów, które są mocno kanciaste, ale przez to niezwykle wymowne. Do tego mamy dobre kadrowanie, udane oddawanie dynamicznych scen akcji oraz bogactwo pięknych kolorów - począwszy od szarości, a kończąc na jaskrawej czerwieni.
Na plus należy zaliczyć również inne, kluczowe elementy – kreacje bohaterów, którzy są charakterni, prawdziwy w tym co robią i często nieodgadnieni w podejmowaniu przyszłych decyzji; piękny i mroczny obraz Night City, które wciąż nas czymś zaskakuje, nierzadko przeraża i chyba także przytłacza swoją duszną atmosferą; jak i wreszcie emocje, gdzie znalazło się miejsce na fascynację, szczyptę lęku, ale też i pokaźną porcję czarnego humoru, którego wszakże nie mogło tu zabraknąć.
W mej ocenie, ale też i wielu innych czytelników, każda kolejna odsłona tej serii okazuje się ciekawszą od poprzedniej – i tak też dzieje się z tym tytułem. Jest on przede wszystkim świetnie zaplonowanym i dopracowanym w każdym względzie, kompletnie nieprzewidywalnym i zaskakującym finałem, który to mówiąc kolokwialnie, naprawdę „udał się” Bartoszowi Sztyborowi. To wszystko przekłada się na znakomitą rozrywkę przy lekturze tego komiksu.
Rzecz całą reasumując – komiksowa opowieść pt. „Cyberpunk 2077. Gdzie jest Johny”, to kolejna udana, mająca sobą wiele do zaoferowania i gwarantująca wielkie emocje, odsłona tej komiksowej serii. Jeśli zatem lubicie klimaty kryminału noir z pokaźną dawką akcji, sensacji i fantastyki w tle, to ten tytuł będzie dla was idealnym wyborem. Polecam i zachęcam was do sięgnięcia po tę opowieść – naprawdę warto!