Uleczkaa38
-
Miłośnicy westernu, horroru, fantastyki i komiksu w jednym, mogą znów zacierać ręce! Oto bowiem nakładem Wydawnictwa Timof Comics ukazała się najnowsza i zarazem już ósma odsłona znakomitego cyklu „Szósty rewolwer”, który stał się wielkim bestsellerem na całym świecie. Radość i ekscytacja winna być tym większa, iż wraz z lekturą komiksu „Między piekłem a powodzią” zbliżamy się coraz bardziej do finału całej serii...
Po burzliwych i dramatycznych wydarzeniach z poprzedniego tomu, stała się rzecz iście przerażająca - sześć magicznych i zarazem przeklętych rewolwerów trafiło w ręce wiedźmy Griseldy i jej nikczemnego sługusa w osobie Jesupa Suttera. I choć wydaje się, że apokaliptyczny koniec świata jest już przesądzonym..., to Drake Sinclair i Becky Montcrief podejmują raz jeszcze - być może ostatnią, próbę powstrzymania wiedźmy i jej mrocznych planów. Tyle tylko, że ta wiąże się z wezwaniem nieobliczalnej mocy pradawnych istot, jak też i zmierzeniem się z pewną przerażającą wizją...
Cullen Bunn i Brian Hurtt - scenarzyście niniejszej serii, kontynuują swoją barwną opowieść o starciu dobra ze złem w świecie westernowej codzienności, odsłaniając kolejne kluczowe karty, zamykając niektóre z rozpoczętych wcześniej wątków oraz prowadząc nas krok po kroku do nieuchronnie zbliżającego się finału. I tak też nie zabrakło tu kwintesencji tej historii, czyli wielkiej przygody, wartkiej akcji, widowiskowych scen walki oraz emanacji mrocznej magii. Jednocześnie też można powiedzieć, że jest to jedna z najsmutniejszych odsłon tego cyklu...
Już od pierwszych chwil dzieje się tu więcej, aniżeli moglibyśmy się spodziewać. Porażka bohaterów w konfrontacji z Griseldą, godzenie się z utratą przyjaciół i obmyślanie nowego planu na powstrzymanie wiedźmy... - to oczywiście tylko wstęp do całej serii mrocznych i spektakularnych zdarzeń, gdzie pojawia się mroczna wizja Becky, następuje spotkanie z duchami pradawnych, jak i też ma miejsce tytułowa powódź - choć w bardzo zaskakującej postaci. Nie zabrakło tu również Rycerzy Salomona, którym także przypadnie jeszcze jedna, ważna rola. To niezwykle dynamiczna i rozpisana na wiele wątków relacja, który porywa nas sobą od pierwszych chwil.
Porywa, ale też i oczarowuje nas także ilustracyjna strona tej opowieści, którą stworzył tu oczywiście Mike Norton. To niezwykle malownicze, pociągnięte lekką i płynną kreską oraz imponujące pod kątem szczegółowości i rozmachu, rysunki. Kolejny też raz zachwycają nas one pod względem świetnego ukazywania dynamicznych scen akcji, dobrego kadrowania i bogactwa kolorów, które jest naprawdę imponującym – zresztą jak w przypadku każdej z części tej komiksowej serii.
Raz jeszcze możemy cieszyć się również świetnym połączeniem klimatów rodem w westernu z horrorem fantasy, które to wypada nie tylko efektownie, ale też i całkiem przekonująco. W przypadku westernu, wiadomo – piękne krajobrazy, surowość życia na Dzikim Zachodzie i klimat tego dawnego świata. Co zaś do mroku fantastyki, to ta zachwyca nas swoim odważnym konceptem, bogactwem na polu przedstawiania kolejnych emanacji zła w postaci demonów i potworów, jak i wreszcie przemocą, której tu także nie brakuje. To wciąż działa i wciąż nas sobą fascynuje.
Lektura tego komiksu upływa nam w niezwykle szybkim tempie, bo też i dzieje się tu bardzo wiele. Poza tym daje się odczuć ten narastający niepokój i przekonanie, że pomału cała ta opowieść zmierza do swojego finału, który co prawda jest dla nas wielką niewiadomą, ale który to z pewnością okaże się rzeczą mocną. Efektem jest nasza świetna zabawa, udana rozrywka i wielkie emocje, które w tym tomie sięgają naprawdę zenitu.
Komiksowa opowieść pt. „Między piekłem a powodzią”, stanowi sobą kolejną udaną odsłonę cyklu „Szósty rewolwer” – absolutnie pod każdym względem. Począwszy od barwnej fabuły, poprzez świetne ilustracje, a kończąc na niepowtarzalnym klimacie mroku i emocjach, jakie się nam tu udzielają. To dobra i warta poznania rzecz, do czego oczywiście gorąco was zachęcam. Polecam – naprawdę warto!