Jujutsu Kaisen Tom 1

 Powszechne jest przekonanie o tym, że w życiu należy być otwartym na to co dotychczas pozostawało dla nas nieznane. Oczywiście nie zawsze nowe doświadczenia mogą wiązać się z pozytywnymi odczuciami, ale przecież kto nie ryzykuje ten nie pije szampana. Zgodnie z powyższymi maksymami, postanowiłem w swoim książkowym życiu również wprowadzić nieco powiewu świeżości i sięgnąłem po gatunek, który dotychczas jawił mi się jako egzotyczna, daleka podróż. W ten sposób dotarłem do mangi, a konkretnie rzecz biorąc do pierwszego tomu świetnego cyklu pod tytułem „Jujutsu Kaisen, autorstwa Gege Akutami.

Jak już wspomniałem na wstępie, jest to mój debiut recenzencki w tematyce mangowej, tak więc z góry postanowiłem uprzedzić, że z pewnością nie będzie to opinia nastawiona profesjonalnie pod względem tegoż gatunku. Jedynie na czym mogę się skupić i szczerze ułożyć w zdania to oczywiście emocje i odczucia związane z samą lekturą, a to przecież najważniejsze jeśli sięgamy po jakikolwiek tytuł. Yuji Itadori tylko z pozoru wydaje się zwykłym nastolatkiem. W rzeczywistości obdarzony jest nadludzką sprawnością na którą składa się przede wszystkim siła i szybkość. Nie chcąc jednak używać swojego talentu w odpowiednim kierunku, postanawia zrobić coś całkowicie odwrotnego- zapisuje się do szkolnego kółka okultystycznego. To właśnie tam dochodzi do wydarzenia, które na zawsze odmieni życie naszego głównego bohatera, a mianowicie odpieczętowania potężnej klątwy w formie gnijącego palca. Długo się nie zastanawiając, Yuji Itadori postanawia zjeść tenże fragment ciała, powodując, że od tego momentu dzieli swe ciało wraz z potężnym przedstawicielem sił nieczystych, Sukuną. Czytając opis „Jujutsu Kaisen” nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że streszczenie fabuły naprawdę zachęca czytelnika do lektury. Moje nadzieje nie pozostały złudne i muszę przyznać, że losy Yuji Itadoriego czytało się naprawdę z ogromnym zainteresowaniem. Od samego początku zostajemy wciągnięci w świat klątw i czarowników Jujutsu, którzy nie pozwalają nam ani na chwilę na złapanie oddechu. Nieustanne sceny walk, akcje, poprzeplatane sarkastycznym poczuciem humoru i niemałą dawką tajemniczości. Nie można także zapomnieć o nieco przerażającym charakterze tejże mangi, która sprawia, że czytelnik czuje się jak podczas oglądania horroru. Dołączenie do tego wszystkiego przedstawicieli nikczemnej strony, czyli klątw, jedynie podkreśla tenże straszny obraz. To wszystko sprawia, że mimo przerażenia, dajemy się całkowicie wciągnąć w historię głównych bohaterów i nieustannie oczekujemy dalszych akcji i rozwiązania tajemnic. Muszę także przyznać, że „Jujutsu kaisen” niesie ze sobą także nieco mądrości gdyż niezwykle trafnie autor, Gege Akutami, obmyślił sobie sposób powstawania klątw. Do ich narodzenia dochodzi jedynie w miejscach w których panują negatywne emocje- strach, zazdrość, żal. Jak dobrze wiemy takich punktów na mapie z pewnością nie brakuje, ale moim zdaniem to także pewnego rodzaju rada dla czytelników w jaki sposób odpędzić się od niebezpieczeństwa. Na co dzień brakuje nam uśmiechu i powodów do satysfakcji, a „Jujutsu Kaisen”, jak widać, nie tylko poprzez lekturę może nam to zapewnić.

Dopiero po lekturze postanowiłem nieco zagłębić się w temat „Jujutsu kaisen” i byłem wręcz przerażony jak wiele informacji mnie omija lub są celowo przeze mnie ignorowane. Gege Akutami stworzył serię, która już dzisiaj cieszy się prawie stumilionową sprzedażą na całym świecie. Manga ta stanowi najpopularniejszy cykl w obecnym i zeszłym roku co zaowocowało nawet ekranizacją. Muszę przyznać, że lektura, która okazała się moim debiutem w tymże świecie, stała się nie tylko świetnym przeżyciem, ale także wspaniałą furtką do tegoż gatunku.