Uleczkaa38
-
RIAD SATTOUF - o nazwisku tego francuskiego twórcy komiksów usłyszał cały świat za sprawą jego niezwykle intrygującego cyklu pt. "Arab przyszłości", będącego autobiograficzną opowieścią o jego dzieciństwie i młodości. Opowieścią o niełatwym życiu dziecka Syryjczyka i Francuski, dzielonego pomiędzy Europę i Bliski Wschód. Najnowsza - trzecia już odsłona tej komiksowej sagi pt. "Arab przyszłości. Dzieciństwo na Bliskim Wschodzie (1985–1987)", ukazała się właśnie w naszym kraju nakładem Wydawnictwa Kultura Gniewu, zaś o emocjach i doznaniach, jakie sobą ona niesie, postaram się opowiedzieć w poniższej recenzji.
I tak oto wraz z lekturą tego niezwykle klimatycznego dzieła, przenosimy się raz jeszcze na Bliski Wschód połowy lat 80- tych ubiegłego wieku. To właśnie tam siedmioletni bohater - Riad Sattouf, cieszy się codziennością szkolnego życia, zabawą z rówieśnikami i niekończącą przygodą, jaką to jest odkrywanie świata i życia w Ter Maaleh. Nieco inaczej na tę codzienność patrzy mama chłopca, która z każdym dniem znosi coraz gorzej trudu spartańskiego życia w Syrii, czemu daje wyraz przy każdej okazji. Ale też i sam Riad spotyka na swej drodze nie małe problemy, gdy oto wyróżniający się swoim blond włosami chłopiec musi zmagać się z wyśmiewaniem rówieśników, jak i też bezwzględnością reżimowego ustroju, która dotknie boleśnie także i tego małego chłopca...
Najnowsza odsłona tego wspaniałego cyklu, kontynuuje swoją fascynującą opowieść o dorastaniu, dojrzewaniu i poszukiwaniu własnej tożsamości na styku dwóch jakże odmiennych, kultur. Kontynuuje za pomocą doskonale znanych nam z poprzednich tomów narzędzi, czyli łączenia tego, co śmieszne, zabawne i wypełnione dziecięcą beztroską, z bolesną, poruszającą i niezwykle gorzką opowieścią o Syrii i jej ówczesnej codzienności. I nie da się ukryć, że czyni to w coraz poważniejszym stylu, gdyż wraz z dorastaniem głównego bohatera, także i problemy życia jego rodziny stają się coraz większe, a i totalitarna rzeczywistość upomina się coraz odważniej o uwagę małego Riada...
Pod względem scenariuszowym tradycyjnie już mamy tu do czynienia z niezwykle interesującą, dopracowaną w każdym w względzie i inteligentną relacją o losach głównego bohatera, jego bliskich oraz kompanów zabaw. I tak też przedstawiają się kolejne plansze tego dzieła, które czasami obrazują życie rodzinne, innym razem szkolne perypetia jasnowłosego łobuza, ale najczęściej przebieg szalonych eskapad trójki kumpli, którzy pragną się bawić, podbijać świat i czuć jak bohaterowie znanych filmów, co w tych specyficznych okolicznościach tego miejsca i czasu, nie jest wcale łatwe. Jednocześnie gdzieś także w tle, oczyma tego dziecięcego bohatera poznajmy także historię, politykę i kulturę Syrii. I choć zazwyczaj jest zabawnie i śmiesznie, to jednocześnie opowieść ta nie może uciec od mroku tamtej epoki, który z każdym tomem wydaje się jakby bardziej dostrzegalnym...
Znakomicie przedstawia się tu także szata ilustracyjna tej opowieści, za którą odpowiada sam Riad Sattouf. To ładne dla oka, stricte cartoonowe i niezwykle klimatyczne rysunki, które cechuje wprawna kreska, minimalizm warsztatowej formy, ale też i niezwykła sugestywność przekazu, która z miejsca mówi nam sobą to, co chce nam przekazać autor za sprawa każdego z kadrów. To także niezwykłe, zdominowane barwą różu i dopełniane fragmentarycznie innymi, zazwyczaj ostrymi barwami, kolory tych ilustracji, które tworzą niepowtarzalny klimat tej historii. I choć nie ma tu być może wielkich, ilustracyjnych fajerwerków, to całościowo szatę tę należy ocenić bardzo wysoko.
Opowieść ta, jak i zresztą cały cykl, to historia kontrastów. Kontrastów na poziomie odmienności fizjonomii głównego bohatera względem jego rówieśników, sposobu bycia w jego domu, czy też wreszcie próbach rozumienia tego, jak innym jest życie w Syrii, względem życia w Europie. I chyba też ten aspekt oddziałuje tu na nas w największym stopniu, budząc w nas bardzo silne emocje, wzruszenia, a nierzadko nawet i łzy. Komiks ten jest bowiem w jakimś stopniu tragikomedią, wobec której to nie jest możliwym przejść zupełnie obojętnym. I zgodzę się tu ze słowami wielu czytelników, iż tytuł ten oddziałuje na nas w równym stopniu, jak słynne "Persopolis" Marjane Satrapi, co jest wielkim komplementem pod adresem twórcy tej opowieści...
Nie sposób nie wyrazić tu także uznania pod kątem zasobu wiedzy, jaką daje nam lektura tego komiksu. Wiedzy o życiu w Syrii tamtych czasów na polu każdego z możliwych aspektów - od codziennego trudu życia w bardzo trudnych warunkach, poprzez wszechobecną indoktrynację m.in. w szkole, a na kulturze, wierze i polityce, skończywszy. Najwspanialsze jest w tym wszystkim to, że wiedzę to poznajemy oczyma dziecka, które niczego nie przekłamuje, a ukazuje takim, jakim widzi i rozumie. I tu znów warto odwołać się do kontrastu tej dziecięcej relacji, czyli naturalnej beztroski i chęci cieszenia się każdym dniem, z szarością otaczającego go świata.
"Arab przyszłości. Dzieciństwo na Bliskim Wschodzie (1985–1987)", to bez wątpienia kolejna intrygująca, udana i niezwykle pasjonująca odsłona cyklu Riada Sattoufa. Odsłona, która w bardzo czytelny sposób uświadamia nam to, że każda kolejna jego część będzie tylko i wyłącznie coraz mroczniejszą i bardziej poruszającą, gdyż dotykającą sobą w coraz większym stopniu prawdy o tamtych czasach i tamtym miejscu. Dla mnie jest to jedno z najważniejszych i najlepszych dzieł autobiograficznych, jakie poznałam na polu komiksu. Tym samym nie pozostaje mi nic innego, aniżeli gorąco zachęcić wszystkich do sięgnięcia po ten tytuł, co też i niniejszym czynię!
Opis Wydawcy
-
Autobiograficzny komiks Riada Sattoufa, w którym opowiada on o swoim dzieciństwie spędzonym w cieniu trzech dyktatorów – Mu'ammara al-Kadafiego, Hafiza al-Asada i własnego ojca.
„Arab przyszłości” to prawdziwa historia pewnej ekscentrycznej rodziny, pokazująca zaskakujący, pełen niuansów i absurdów obraz Bliskiego Wschodu. Kipiący życiem i nie stroniący od czarnego humoru komiks to popis niesamowitego talentu Riada Sattoufa i dzieło, które już dziś porównuje się do „Mausa” Arta Spiegelmana i „Persepolis” Marjane Satrapi.