Michał Lipka
-
ŚWIATEM RZĄDZI PIENIĄDZ
Stwierdzenie, że pieniądze to zło i przyczyna wielu nieszczęść na tym świecie nie jest najbardziej odkrywcze. A właściwie, żeby być szczerym, trąci przerażającą wręcz sztampą. Na tym jednak Jonathan Hickman, autor m.in. serii o Avengersach wydawanych w ramach linii MarvelNow, oparł swój najnowszy komiks, „The Black MondayMurders”. I o dziwo zdołał wycisnąć z tematu naprawdę wiele, tworząc w ostateczności intrygującą, klimatyczną i wciągającą serię dla dojrzałych czytelników.
O czym dokładnie opowiada ta seria? Tak, jak przy okazji omawiania pierwszego jej tomu, tak i teraz mam problem co właściwie napisać. Sam w końcu zasiadałem do niej nie mając pojęcia o czym traktuje – nawet wydawca nie zamieścił żadnego opisu na okładce. Co trzeba jednak nadmienić, bez zbytniego zagłębiania się w szczegóły, to to, że w „The Black MonadayMurders” pieniądze to coś więcej, niż tylko przedmioty służące do kupowania innych. To fizyczna manifestacja mocy – i to mocy ponadnaturalnej. Każde wielkie bogactwo to nic innego, jak pakt z piekłem i trzeba za nie płacić krwią.: najczęściej najwyższą cenę. Są ludzie, którzy o tym doskonale wiedzą, bo siedzą w tym od dawna, wykorzystując wpływy i możliwości, jakie daje im wgląd w sekret zdobywania wielkich fortun. Są też ludzie, którzy starają się zrozumieć, co właściwie się dzieje, ale by zrozumieć, muszą w to uwierzyć, a to akurat nie jest tak łatwe, jakby się mogło wydawać. Do nich właśnie należy pewien detektyw, który wzbrania się przed prawdą, jaką odkrywa. Wciąż stawia pytania, wciąż szuka, ale do czego go to wszystko doprowadzi?
W „The Black MondayMurders” tajemnica wydaje się ważniejsza, niż udzielenie wszystkich odpowiedzi i niepodzielnie rządzi na stronach, nawet jeśli dowiadujemy się coraz więcej. Hickman nie chce wykładać wszystkich kart na stół – być może sam jeszcze ich nie zna, albo wie, że obraz całości może nie być już tak satysfakcjonujący, jak obserwowanie jego urywków zza uchylonej kurtyny – zamiast tego serwuje nam pełną mroku i niepewności opowieść o rządzy. Przede wszystkim rządzy władzy, chociaż oczywiście nie tylko. I robi to w świetnym stylu. Jest w jego komiksie coś z kryminałów noir, jest horror, jest też gawędziarstwo w stylu legend miejskich. Mamy tu brud, mamy mrok, mamy sporo krwi i nieco erotyki także. Ale przede wszystkim mamy interesującą fabułę, która porozrzucana jest po albumie, niczym puzzle. Fragment tu, fragment tam, to jeszcze jakiś dodatek do tego – transkrypcja rozmowy, częściowo zamazany raport etc. Wszystko to składa się na naprawdę intrygującą w swym chaosie całość.
A jednak to nie scenariusz zachwyca najbardziej, a rewelacyjne rysunki. Szata graficzna tego albumu jest równie doskonała, jak w „Zabij albo zgiń”, kolejnej rewelacyjnej serii z Non Stop Comics (tam jednak treść jest jeszcze ciekawsza, niż tu). Mamy fotorealsitycznie uchwycone postacie, genialne operowanie światłocieniem, tła czasem proste, czasem oddane z najdrobniejszymi detalami, ale zawsze zachwycające. Do tego urzekający dynamizm i doskonale wszystko uzupełniający kolor. Oglądanie „The Black MondayMurders” to czysta przyjemność. A że całość także znakomicie się czyta, polecam bardzo, bardzo gorąco.