Pani M
-
Jak czytamy na okładce publikacji Michała Rzecznika i Piotra Nowackiego, „REFORMATOR. Marcin Luter to opowieść graficzna dla dzieci i młodzieży w wieku 10-13 lat, gdzie na 100 stronach poznajemy życie i dokonania Marcina Lutra. Narratorem jest sam Luter, który prowadzi nas przez labirynt epoki, w której przyszło mu żyć. Plansze z zabawnymi kadrami w podziale na cztery opowiadają chronologicznie historię Marcina Lutra, natomiast między planszami znajdują się najważniejsze hasła, pojęcia oraz definicje doprecyzowujące wydarzenia i fakty opowiedziane obrazem i dymkami. Wszystko to składa się na opowieść o przełomie średniowiecza i renesansu, o budzeniu się nowych humanistycznych idei”.
Dorosłym czytelnikom chyba nie muszę tłumaczyć, kim był Marcin Luter. Na lekcjach historii słyszał o nim każdy z nas. Był jednym z religijnych reformatorów. Jego tezy dały podwaliny pod luteranizm. Zakwestionował kilka dotychczasowych postulatów. Zmieniło się między innymi podchodzenie do odpustów. Według niego były one nadużywane. Dzięki wynalezieniu druku te tezy bardzo szybko rozeszły się wśród ludzi. Zostało to bardzo dokładnie opisane w publikacji.
Młodzi czytelnicy poznają życie Marcina Lutra od samego początku do końca. Dowiedzą się, kim miał być, a kim został. Poznają jego rodzinę – rodziców oraz żonę. Z Katarzyną Marcin miał kilkoro dzieci. Ich potomkowie nadal krążą gdzieś po świecie.
Plusem publikacji jest przede wszystkim to, że została napisana bardzo prostym językiem i nawet dzieci w pierwszych klasach szkoły podstawowej nie powinny mieć większego zrozumienia z tym, o czym mówi się w tej książce. To, co mogłoby być niezrozumiane, jest wytłumaczone po lewej stronie, po prawej znajduje się komiks, w którym Marcin Luter opowiada o sobie i o tym, co zrobił.
Czytałam tę książkę z ośmioletnią dziewczynką. Nie miała większych problemów ze zrozumieniem tego, co znajduje się w publikacji. Nigdy wcześniej nie słyszała o Marcinie Lutrze. Chwilę zajęło jej ogarnięcie tego, czym jest luteranizm, ale później w miarę już to łapała i nie zadawała pytań. Było jej za to żal Jana Husa, kolejnego z reformatorów, który niezbyt szczęśliwie skończył. Nie mogła zrozumieć tego, dlaczego ktoś postanowił go spalić na stosie. Wytłumaczyłam jej, że żył w trochę innych czasach i ludzie byli średnio tolerancyjni.
Komiks jest czarno-biały. Tylko symbol luteranizmu jest kolorowy, więc dzieci mogą wyżyć się artystycznie na kartach tej publikacji. Moja współczytelniczka oczywiście od razu pobiegła po kredki i postanowiła pokolorować obrazki. Jak powiedziała – lepiej dzięki temu wyglądają.
Nie musicie obawiać się tego, że jest to w jakikolwiek sposób kontrowersyjna publikacja. Sama się tego trochę obawiałam, ale niepotrzebnie. To kawał dobrze opowiedzianej historii o życiu reformatora, który postawił na głowie dotychczasowe tezy religijne. Myślę, że warto uczyć dzieci o istnieniu takich ludzi. Im wcześniej się o nich dowiedzą, tym lepiej dla nich. Będą w stanie zrozumieć, skąd wzięły się różne odłamy religii i nie będą widziały w nich niczego złego.
Jeśli macie dzieci w szkole podstawowej i chcecie, by zapoznały się z reformacją religijną, możecie kupić im tę książkę. To będą dobrze wydane pieniądze, choć publikacja do najtańszych nie należy. Jest jednak warta swojej ceny. Nie tylko ze względu na to, że jest w twardej oprawie, ale przede wszystkim ze względu na treść.