Michał Lipka
-
NASTOLETNI BOGOWIE W KOMIKSIE
Przygody Percy’ego Jacksona, choć rozpoczęły się od powieści, które zdobyły całkiem sporą popularność wśród nastoletnich czytelników, nigdy nie trafiły do mnie w tej właśnie formie. Obejrzałem dwa kinowe filmy, właściwie tylko dlatego, że nic lepszego nie miałem wówczas do roboty, ale muszę przyznać, że bawiłem się na nich całkiem nieźle. Duża w tym zasługa humoru, który sprawił, że patetyczną rozrywkę dało się przełknąć bez narzekania – a co ważniejsze bez znudzenia. Czy kusiło mnie żeby sięgnąć po książkowy pierwowzór? Może przez chwilę, kiedy na ekranie działy się nieliczne ciekawsze rzeczy, tak, ale nigdy na tyle, bym rzeczywiście chciał to zrobić. Co innego, jeśli chodzi o komiks. Pierwszy tom serii niemal kupiłem, powstrzymały mnie tylko pilniejsze zakupy. Zresztą ta historia pasuje do tej formy równie dobrze, jak do kina. Czymże w końcu są komiksowi bohaterowie, jak nie kimś w rodzaju współczesnych bóstw? Jakże wielu z nich opartych jest na tych mitologicznych (Thor, Hercules, Wonder Woman – długo by wymieniać)? Czemu więc nie przywrócić tych znanych z legend, tylko wrzuconych w naszą teraźniejszość? Właśnie. I trzeba przyznać, że wyszło to całkiem nieźle.
Akcja „Klątwy Tytana” zaczyna się tam, gdzie skończyło się „Morze potworów” – zarówno powieść, jak i film. Bohaterowie są w trakcie kolejnej misji. Percy, Grover, Thalia i Annabeth wdzierają się do akademii wojskowej Westover w Barharbor w stanie Maine, gdzie mają uwolnić rodzeństwo di Angelo. Zaatakowani przez Mantikorę zmuszeni są walczyć nie tylko o nowych towarzyszy nieświadomych swego półboskiego pochodzenia, ale także o własne przetrwanie. Niestety w wyniku wydarzeń Annabeth znika wraz z Mantikorą w dziurze w ziemi, a nasi bohaterowie powracają do obozu z niepokojącymi informacjami. W trakcie starcia przeciwnik mówił coś o tajemniczym generale i że wszyscy dostaną propozycję dołączenia do wielkiej armii, a jeśli odmówią, cóż, istnieje mnóstwo potwornych gęb do wyżywienia. To wszystko jednak to dopiero początek. Nadchodzi bowiem wielkie gotowanie się potworów, przebudzają się największe z nich i spowodują zniszczenia, jakich ludzkość nigdy dotąd nie widziała. Co więcej, niedługo zjawi się bestia, która sprowadzi zagładę Olimpu. A to zaledwie wstęp do kolejnej wielkiej i niebezpiecznej przygody!
Cóż, nie ma się co oszukiwać, „Klątwa Tytana” nie jest wielkim komiksem. To niezły album rozrywkowy dla młodzieży, ale nic poza tym. Prosta, szybka w odbiorze rozrywka, która ma świetną szatę graficzną, ale zdecydowanie zbyt prostą fabułę, by zadowolić kogokolwiek, poza niewymagającym nastoletnimi odbiorcami. Dużo elementów zostało bowiem potraktowanych mocno skrótowo, fabuła prowadzona jest szybko, a logika nie zawsze zostaje zachowana. Największym jednak minusem pozostaje przekład komiksu, sprawiający wrażenie, jakby zrobił go ktoś bez większej znajomości jeżyka, jedynie ze słownikiem w ręku. A to duży zarzut, pokazujący przy okazji, jak po macoszemu potraktowano ten album.
Ale na szczęście publikacja ma też sporo plusów. Niezła fabuła to jedno. Poza tym całość czyta się szybko, treść nie nuży, a akcja jest dynamiczna. Do tego dochodzi naprawdę udana szata graficzna. rysunki są realistyczne, ale lekkie, kolor znakomity, a całość dobrze pasuje do takiej epickiej opowieści. „Klątwa Tytana” to przy okazji lektura, którą można czytać bez znajomości poprzednich części, albo jako ciąg dalszy dwóch kinowych hitów. I chociaż nie przekonała mnie bym sięgnął po powieści, jeśli nadarzy się okazja, chętnie poznam kolejne komiksowe adaptacje.