TomG
-
Komiksy to pokrewna książkom, lecz jakże od nich różna, forma opowiedzenia niebagatelnych historii, wzbogaconych o elegancką szatę graficzną, pobudzającą wyobraźnię czytelnika i dającą niemało satysfakcji tym z nas, którzy cenią walory wizualne. Od najmłodszych już lat lubiłem zagłębiać się w różnorakie opowieści graficzne i do dzisiaj zamiłowanie to we mnie nie umarło, a nawet odrodziło się silniejsze dzięki temu, że komiks wyewoluował, że zawiera obecnie treści znacznie poważniejsze niż kiedyś, często także mocno oryginalne. Opowiadane w komiksie historie nie bywają już tak często płytkie i przewidywalne, a ich twórcy okazują się już nie tylko producentami tasiemcowych przygód superbohaterów, ale artystami w pełnym tego słowa znaczeniu.
Weird tales, czyli pulpowy gatunek opowieści niesamowitych, ma już swoje najlepsze lata za sobą. Nie znaczy to jednak, że wymarł zupełnie, że należy go całkowicie przekreślić. Z podobnego założenia wyszli najwyraźniej twórcy Niesłychanych losów Ivana Kotowicza, panowie Michał Ambrzykowski i Kajetan Kusina. Zapragnęli oni stworzyć historię niepodobną do innych, choć wykorzystującą znane już elementy, i trzeba przyznać, że cel, jaki sobie postawili, w dużym stopniu osiągnęli.
Niesłychane losy Ivana Kotowicza opowiadają o przygodach młodego, szesnastoletniego kota, oraz młodych latach jego życia spędzanych w rodzinnej wsi na przygraniczu Rosji i Azerbejdżanu. Dorastający Ivan nie zna świata poza wioską, każdy dzień jego życia wygląda podobnie. Wszystko zmienia się, kiedy jego ojca odwiedza stary przyjaciel z czasów wojska, niejaki Malinov. Jak to starzy przyjaciele, mężczyźni spędzają noc na opróżnianiu kolejnych kieliszków i dzieleniu się opowieściami, ale w pewnej chwili rozmowa przechodzi w zupełnie inne, mniej swobodne rejony: Malinov pokazuje ojcu Ivana dziwne naczynie, z którego dobywa się niesamowite, czerwone światło. Młody Ivan podgląda mężczyzn i patrzy oczarowany na tajemniczy przedmiot przyniesiony przez przyjaciela ojca. Potem, kiedy zasypia, zaczynają nawiedzać go dziwne, niezwykłe i mroczne sny, w których widzi ciemne korytarze z dużą liczbą drzwi i ropuchopodobnego, zielonego, przyprawiającego o ciarki stwora. Młody kot nie rozumie znaczenia swoich wizji, ale jak wkrótce się okazuje, ma wyruszyć z ojcem do jego przyjaciela Malinova. Ojciec Ivana nadal jest idealistą, patriotą rozmiłowanym w swoim kraju, dlatego nie może oprzeć się pokusie walki o jego przyszłość. Tyle tylko, że misja, do jakiej wypełnienia nakłonił go Malinov, nie do końca jest tym, czym początkowo się wydaje.
W części pierwszej przygód Ivana Kotowicza jesteśmy świadkami wydarzeń ciekawych, nie do końca jeszcze wyjaśnionych, ale zdecydowanie zapowiadających intrygujący ciąg dalszy. Postaci bohaterów komiksu stworzone przez jego twórców budzą sympatię czytelnika, a do tego są o tyleż dziwne, co interesujące, jak sam Ivan na przykład, będący człowiekopodobnym kotem. Dostajemy więc w Niesłychanych losach Ivana Kotowicza niesamowitą historię, nietypowe postaci i ciekawe rozwiązania fabularne, przemawiające za oryginalnością opowiadanej historii. Minusem może być to, że akcja rozkręca się stosunkowo powoli, ale musimy pamiętać, że trzymamy w rękach na razie tylko część pierwszą całej historii. Natomiast jej zakończenie sprawia, że z całą pewnością mamy ochotę na więcej.
Co do samego wykonania komiksu, to nie ma się do czego przyczepić – wydawnictwo Kultura Gniewu stanęło na wysokości zadania: eleganckie wydanie, stonowane, sugestywne kolory, kreska nieskomplikowana i całkiem adekwatna do opowiadanej historii. A wszystko to opatrzone kolorystyką typową dla Rosji, mroczną czerwienią, czyniącą okładkę komiksu bardzo sugestywną i miłą dla oka, a dodatkowo dodającą jej słowiańskiego charakteru. Polecam.