„Duds Hunt" przyciągnęło mnie zapowiedzią na Polterze. Nie jestem jakimś zagorzałym fanem mangi, kiedyś owszem, bardziej, teraz czytam w zasadzie tylko to, co rysuje Ikegami, a z polskich wydań dodatkowo „Eden" i „GTO". I w sumie trochę mnie odrzuca od całej reszty takiej jak „Dragon Ball", „Naruto" itp. stricte rozrywkowe serie.
Bardzo lubię różniste ziny. Głównie z tego samego powodu, z jakiego lubię antologie – w jednym miejscu dostajesz masę komiksów, lepszych lub gorszych, ale zawsze jest ich dużo i są zwykle różnorodne. Dlatego z przyjemnością witam każdego zina na polskiej scence komiksowej. I tak samo było z „Hardkorporacją".
Przyznam się od razu, że do albumu Daniela Chmielewskiego podszedłem z dystansem. Bałem się, zrazu, że będzie to dzieło z gatunku „artystowskie pitu-pitu". Ja jestem trochę uczulony na artystów wszelkiej maści i na ludzi, którzy są duchowo natchnieni.
Na szczęście myliłem się w tej wstępnej ocenie i zakup na WSK debiutu komiksowego Daniela był krokiem jak najbardziej zasadnym – zamiast nerwowo spodziewanej przekombinowanej sieczki dostałem bardzo dobry zbiór krótkich, jednoplanszowych komiksowych impresji i jedną dłuższą historię, która, niczym klamra fabularna, ustawia wszystkie szorty na osi wytyczonej przez autora.
Tytuł ukradłem. Czytając dalej narażasz się na spoilery.
„Ósma czara" Owedyka to komiks-legenda. Z wielu różnych względów. Trudno jest się konfrontować z legendą – głównie, w moim wypadku, ze względu na oczekiwania.
Odkąd Penephea zostaje zgwałcona przez kosmicznych piratów, pragnąc jedynie zemsty, zamienia życie swoich dzieci w piekło. Jednemu z owej trójki dzieci, Albinowi udaje się uciec z domu i wstępując do przedszkoły dla Technokapłanów, zajmujących się tworzeniem wirtualnych światów. Przyszły najwyższy Technokapłan okazuje się geniuszem, którego moc sprawia, że istoty z tworzonego świata mogą przybrać materialny kształt.
Tytułowi rabusie, złodzieje i hochsztaplerzy, zagościli w Polsce za sprawą wydawanego przez Prószyński i s-ka magazynu „Komiks" w którym część pierwsza ukazała się w numerze 6/1992 (#18)druga zaś w numerze 4/1993 (#22). Wydane dwa z czterech albumów obecnie są białymi krukami na naszym rynku. Publikacje w tamtych czasach nie przedstawiają się tak świetnie jak obecnie, więc nie będę wypowiadał się odnośnie druku czy też jakości offsetowego papieru.
Ta niesamowita czteroczęściowa seria nie doczekała się jeszcze w Polsce oficjalnej publikacji. W oryginale wydawana przez filię MarvelWorldwide, Icon od 2010 roku do dziś. Tytuł można przeczytać jedynie dzięki grupie Grumik, gdzie komiks oscyluje po sieci. Te kontrowersyjne, wypełnione czarnym humorem, dzieło MarkaMillara i Steve'a McNiven'a opowiadające o tytułowym antybohaterze, jest rzadkością pośród innych tytułów dostępnych na rynku.
Rozpoczęta w 1992 roku seria komiksowa autorstwa Kanadyjczyka Todd'aMcFarlane'a, znanego głównie z próby reaktywowania min. Wydawanego w Polsce przez TM-SemicSpiderman'a, stała się z miejsca hitem, którego już pierwszy zeszyt sprzedał się w nakładzie 1,7 mln kopii. Na pomysł postaci Todd wpadł tworząc Spider-mana, którego zmienione oblicze oraz sposób prowadzenia narracji, opowiedział min w historii „Torment – Cierpienie" wydanej w Polsce w pierwszym numerze„Mega Marvel".
BIBLIOTECZKA