MANGA TYSIĄCA I JEDNEJ NOCY
Nie jestem fanem arabskich klimatów, „Baśnie tysiąca i jednej nocy” też mnie jakoś nigdy nie kupiły, a i „Aladyn” bynajmniej nie należy do moich ulubionych disnejowskich produkcji. Ale Japończycy nigdy mnie nie zawiedli, postanowiłem w końcu dać szansę „Magi”. I nie żałuję, bo nie dość, że całość mnie wciągnęła, to jeszcze zachciałem nie tylko odświeżyć sobie „Aladyna”, ale i w końcu zdmuchnąć kurz z kolekcji wszystkich filmów z tej serii i wreszcie je obejrzeć.
SON GOKU NA BLISKIM WSCHODZIE
Długo wahałem się czy sięgnąć po „Magi” czy też nie. Po kilku długich seriach czytanych właściwie ciągiem wolałem odpocząć od kolejnego tasiemca, więc opierałem się całości, jak mogłem. W końcu jednak – podobnie, jak to było z „Kuroko’s Basket”, serii która pozytywnie mnie zaskoczyła, choć sportu nie znoszę – zwyciężyła ciekawość i muszę przyznać, że dobrze się stało.
ROMANTYCZNO-EROTYCZNA KOMEDIA POMYŁEK
Pamiętacie Emę Toyamę? Trudno ją nazwać wybitną mangaczką, bo jej „Psy na mangę” były jedynie niezłą rozrywką. Ale w przypadku „Sekretu panny Watanuki” udało jej się stworzyć naprawdę dobrą komedie pomyłek. Romantyczno-erotyczną komedię pomyłek, by być dokładnym. I to na dodatek taką, która spodoba się i dziewczynom, i chłopakom.
SIN CITY HITMAN
„Miasto Wyrzutków” to opowieść oparta na schematach, które zna chyba każdy miłośnik komiksów. Próbowano co prawda nieco pomieszać różne motywy, ale i tak wyszła z tego powtórka z rozrywki. Co nie znaczy, że jest ona zła. Po prostu całości zabrakło inwencji, choć nadal to niezły komiks, który przyjemnie się czyta, jeśli lubicie kryminały.
Obraz i słowo - oto kwintesencja komiksowej sztuki, która dzięki połączeniu tych dwóch elementów daje nam wspaniałe, najróżniejsze i wypełnione emocjami, historie. Czy równie wielkie wrażenia może przynieść nam opowieść pozbawiona słów, a wypełniona jedynie misterią komiksowego rysunku...? Oczywiście, jak najbardziej tak! Najlepszym potwierdzeniem tych słów niechaj będzie spotkania ze znakomitym dziełem Jima Woodringa pt.
WRÓG ATAKUJE
„The PromisedNeverlad” to opowieść, która wciąga, jak choroba. Owszem, najbardziej porywała wtedy, kiedy było w niej najwięcej niepewności (czyli zanim liczba tomików osiągnęła wartość dwucyfrową), ale i tak opowieść przez cały czas trzyma wysoki poziom. I nie inaczej jest z najnowszym, trzynastym już tomikiem, który miłośnikom serii zapewni wrażenia, jakich oczekiwali i sprawi, że tylko będą mieli ochotę na więcej.
RANDKA
Chyba z żadną mangową serią nie miałem takich – kolokwialnie rzecz ujmując – jazd, jak z tą. Czasem byłem zachwycony, czasem rozczarowany, czasem dawałem się jej porwać, czasem męczyłem rozdziały. Na szczęście od początku przeważył pozytywy, a od pewnego czasu całość trzyma już wysoki poziom i nie czuję zawodu. I nie czuje go też w najnowszym tomiku.
MAGIA WSTRZĄSA ŚWIATEM
Chociaż na pierwszy rzut oka na to nie wygląda, „Card CaptorSakura” to jedna z lepszych serii Clampa wydanych w naszym kraju. Słodka, urocza, tajemnicza, pełna akcji i klimatu – tak w skrócie przedstawia się cała opowieść. I z tomu na tom staje się coraz ciekawsza i bardziej wciągająca. Nie obawiajcie się więc różowej okładki, bo jeśli lubicie dobre mangi niezależnie od gatunku, warto „CCS” poznać.
BIBLIOTECZKA