Nidaverllir
Sylwia_J
Zawartość pudełka.
W pudełku nie znajdziemy tym razem planszy. Zamiast tego, gra wykorzystuje zestaw kart oraz specjalne tarcze licytacyjne reprezentujące 3 karczmy. Każdy gracz posiada swoją planszetkę licytacyjną, która jednocześnie stanowi miejsce do zbierania kart postaci oraz obliczania punktów odwagi. Karty postaci, które mają różne wartości odwagi i różną liczbę tzw. rang. Do tego dochodzą karty bohaterów, odznak i królewskich darów. Gra bez szczerozłotych monet, to nie gra, więc są i to w specjalnym stojaczku. Niech nikogo nie zrażają monety o najbardziej zdumiewających wartościach jak 0, 3 czy 25. Znajdziemy tez stojaczki do kart i na monety, ale brak wypraski jak dla mnie jest minusem.
Mechanika gry.
Przebieg rundy ma kilka faz. Najpierw w karczmach umieszcza się kart Krasnoludów.
Potem gracze przystępują do licytacji tych kart obstawiając monety. Odkrycie ofert jest rozgrywane jednocześnie. Moneta o najwyższej wartości określa pierwszeństwo wyboru kart. Jeśli uda się dobrać ostatnią kartę w rzędzie (ta sama ranga, w pięciu kolorach profesji), gracz ma prawo zwerbować specjalnego bohatera. Ciekawe są też elementy wymiany klejnotów (rozstrzygających remisy) oraz wymiany i przekuwania monet.
Opinia.
W "Nidavellir" interakcja między graczami jest dość silna, szczególnie podczas licytacji. Granie zachwyca swoją oprawą wizualną. Ilustracje kart są specyficzne i nie musza się podobać, ale oddają klimat nordyckiej mitologii. Natomiast wartości punktowe są dobrze widoczne i po chwili przestaje się zwracać uwagę na ilustracje. Plusem gry są łatwe zasady i dobrze napisana instrukcja.
"Nidavellir" to gra, która daje sporo zabawy przy niskim „progu wejścia” dla początkujących graczy. Jeśli lubisz dobrą zabawę, bez przesadnego główkowania, to z pewnością może Ci się spodobać. Ja chętnie zagram, jeśli ktoś mi zaproponuje, ale to nie jest mój ulubiony typ gry.
Podgląd planszy
