atypowy
-
„Numer” należy do tych gier, które wydają się być skomplikowane, do czasu aż zaczniemy w nie grać. Jeśli nie masz matematycznego umysłu, możeszmyśleć, że nie podołasz zasadom tego tytułu. Sama instrukcja nieco mnie skonfundowała, ale gdy obejrzałem przykładową rozgrywkę w Internecie, bardzo szybko przyswoiłem sobie proste reguły tej strategii.
Używając nomenklatury literackiej – jest to raczej nowelka, albo opowiadanie, a nie powieść, która wciągnie nas na długie godziny. Korzystając z określeń kulinarnych – to niezła przystawka, ewentualnie lekkostrawny deser. Raczej nie określiłbym „Numeru” głównym daniem. To gra, do której potrzebujemy zaprosić co najmniej dwóch innych graczy, ale najlepiej gra się w pięć osób. Wystarczy nam raptem kwadrans, ponieważ cała rozgrywka składa się raptem z 2 rund. Te z kolei składają się z 5 tur. Na turę przypadają natomiast 3 fazy. Wiem, że już to może brzmieć skomplikowanie i nazbyt matematycznie dla humanistów – ale to naprawdę szybka gra, która promuje tych, którzy potrafią blefować.
Każdy z graczy otrzymuje tabliczkę i suchościeralny mazak. Na początku rundy wymyślamy unikalny numer. Możemy wybrać dowolny, od 0 do 999 – ale jeśli w naszym numerze znajdzie się choć jedna cyfra, którą zapisali inni gracze – nie otrzymamy już punktów w tej rundzie. Stąd potrzebujemy kalkulować czy opłaca nam się podjąć ryzyko. Zwłaszcza, że w każdej kolejnej turze można otrzymać dodatkowe punkty premiowe, za obstawienie najwyższej liczby. Stąd choć gra ta ogranicza ilość elementów do absolutnego minimum, to bardzo szybko przeradza się w naprawdę rozbudowaną rozgrywkę psychologiczną. Należy tu spekulować, ale uważać aby nie przelicytować. Jeden błąd może nas kosztować wiele punktów, ale … kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana, a przynajmniej nie ma szans zgromadzić zbyt wielu punktów w tej krótkiej grze.
Z tury na turę – w zależności od tego jakie cyfry wcześniej wykorzystaliśmy – nasze możliwości wyboru kolejnej liczby stają się coraz bardziej ograniczone. Zaznaczamy to na naszej tabliczce, skreślając te cyfry, których nie możemy już użyć. Dzięki temu inni gracze mogą łatwiej przewidzieć co zapiszemy na swojej tabliczce. Ale wciąż możemy ich zmylić, bo nie wiedzą czy podejmiemy ryzyko. Czy odważymy się? Czy tylko blefujemy? Czy oni zaryzykują, wiedząc, że mogą utracić szansę na zdobycie punktów? Ta gra budzi znacznie więcej emocji niż spodziewałem się gdy pierwszy raz wyjąłem ją z pudełka.
To naprawdę fajny przerywnik od większych tytułów. Polecam wam zagrać w „Numer” z osobami, które mają doświadczenie w blefowaniu. Możemy patrzeć im w oczy. Możemy zadawać pytania odnośnie tego kto jaką liczbę zdecydował się zapisać. Można w tej grze kłamać, a nawet trzeba jeśli chcemy wygrać. Można też grać bardzo zachowawczo – ale nie daje to raczej szansy na zwycięstwo.
Jeśli chodzi o japońskich twórców, to widzę taką zależność, że albo całkowicie „kupuję” ich pomysły, albo zupełnie mnie odrzucają. Tak przynajmniej jest w przypadku literatury. Faktycznie nie ma nic po środku. Albo nie mogę oderwać się od danej książki, albo brnę przez nią tak jakbym żuł kamienie. W przypadku tej gry ta zasada ma również zastosowanie. Szczęśliwie tym razem w tym pozytywnym wymiarze – Hisashi Hayashi naprawdę świetnie przemyślał każdą poszczególną fazę gry. Podziwiam geniusz prostoty tegotytułu. To naprawdę batalia psychologiczna, pozwalająca nam lepiej poznać naszych przeciwników.
Choć to dobra rozgrzewka przed wieczorem planszówek, to jednak oceniam „Numer” bardzo wysoko. Wiem, że często będę namawiał znajomych na rozgrywkę i wam również polecam zainteresować się tym niewielkim tytułem od REBEL.