Power Metal Warrior
-
Filmy szpiegowskie, przesiąknięte tematyką tajnych agencji, tajnych programów, które intrygują i które potrafią uprzykrzyć życie uczestnikom owych programów, czy agencji. Takich filmów jest pełno, wystarczy spojrzeć niedawno człowiek oglądał MISSION IMPOSSIBLE: Ghost Protocol, niedawno w kinach leciał nowy film z Jamesem Bondem, czy też nowa odsłona Bourna, który jest postacią wykreowaną przez pisarza Roberta Ludluma, speca od książek z gatunku sensacyjnego, thrillera szpiegowskiego. Seria o Jamesie Bournie stała się popularna to też nic dziwnego, że szybko został wykorzystanie w filmie i ekranizacja, gdzie w główną rolę zagrał Matt Deamon stała się również popularna. Teraz jednak postanowiono zrobić część „Dziedzictwo Bourne'a" gdzie nie ma Matta Deamona i głównej postaci Bourne'a i jest nieco inne przedstawienie historii. Czy taki chwyt dobrze wyszedł dla całej serii?
Nie jestem fanem Matta, ani wcześniejszych części o Bournie, to też ucieszył mnie fakt, że fabuła będzie nieco inna, aczkolwiek przesiąknięta szpiegostwem i całym tym co charakteryzowało poprzednie części, z tym że nie ma Matta, nie ma takiego przynudzania i silenie się na ambitne kino. Jest to film z serii akcyjniak, z pełną dawką akcji, wybuchów, strzelanin i różnych ciekawych scen związanych ze szpiegostwem. Właśnie mocną stroną tego filmu jest fakt, że jest to prosty, miły dla oka film, gdzie cały czas się coś dzieje, nie ma smętów, nie ma silenia się i próbowanie sił z ambitnym kinem, do tego zmieniona obsada, zwłaszcza pojawienie się Jeremyego Rennera wyszło serii na dobre. Kto jak kto ale Renner jest świetnym młodym aktorem, który sprawdza się w takim kinie, co było widać w nowej części MISSION IMPOSIBBLE. Fabuła też jest wciągająca, mamy program CIA, tajny i znanym tylko pewnej grupie osób. Kiedy jedna z misji nie wychodzi, szef owej tajnej agencji Eric Beyer (Edward Norton) dąży do zamknięcia programu, z czym łączy się wyeliminowanie wszystkich uczestników tajnego programu, wszystkich tych którzy coś wiedzą na ten temat. Jednak misterny plan Erica nie udaje się zrealizować, gdyż jeden z uczestników (tzw. super agentów o wyostrzonych zdolnościach) Aaron Cross (w tej roli świetnie wystąpił Jeremy Renner) próbuje wyjaśnić, dlaczego agencja postanowiła go wyeliminować i postanawia osiągnąć sprawiedliwość. Czy uda mu się osiągnąć sprawiedliwość i uratować własne życie?
„Dziedzictwo Bourne'a" to przykład, że można coś nowego wnieść do serii, że film może być mocnym w nieco innym wydaniu. Według mnie to nowe spojrzenie na serie jest ciekawsze. Nie lubię Matta jak wspomniałem i pewnie jestem tutaj wyjątkiem w tej kwestii, tak samo wcześniejsze części nie ruszyły mnie. Natomiast „Dziedzictwo Bourne'a" przemówiło do mnie najbardziej choć film też trwa ponad 2 godziny i nie ma mowy o nudnym filmie, który przynudza. Dobre aktorstwo, sporo ciekawych zwrotów, strzelanin i typowych rozwiązań kina akcji plus klimat szpiegowski dostarczają sporo emocji i czynią ten film prawdziwą ucztą dla męskiego grona. Pamiętać jednak należy, że film przerysowuje sporo motywów z innych filmów typu „James Bond", czy też serię „Mission Impossible". Istotne jest jednak to, że Renner pokazuje, że wyrasta na aktora prawdziwego męskiego kina, niczym Jason Statham. Czekam na kolejne produkcje z udziałem pana Rennera.